Jak obfitość to obfitość, w tym roku mnóstwo rajskich jabłuszek. Szkoda, żeby się zmarnowały. Mój syn mówi, że w tym roku zaszalałam, bo spiżarnia pełna jest słoiczków....ale czy to ja zaszalała, czy przyroda?
I ulubiona praca w ogrodzie: ścinanie lawendy. To prawie jak nagroda..ktoś musi wymyślić nowe słowo na taki rodzaj "pracy" ;).
Wczoraj słuchałam wykładu na temat czekania, że trzeba nauczyć się czekać, że wszystko chcemy teraz i od razu i już. A tymczasem, ten czas przed też jest ważny. Z herbatką z dodatkiem dżemiku z pigwowca mogę czekać...
Miłego jesieniowania :)