Translate

sobota, 12 maja 2018

Rozmaryn, kora i sok z sosny...


Chodzenie w ogrodzie bosymi stopami jest cudowne. Gdy pracowałam w warzywniku dzisiaj; wyrywałam chwasty, sadziłam pietruszkę, cukinie i inne dobrocie ...zdałam sobie sprawę, że to nie jest "mój" ogród....ja też nie jestem "jego".... poczułam się częścią tego mikrokosmosu. To niesamowite uczucie; pozbawione napięcia, pełne akceptacji.



Na ten ogrodowy mikrokosmos składają się również zapachy, które mają dla mnie duże znaczenie. Dzisiaj królował rozmaryn i kora. Gdy sadziłam pomidorki i paprykę, rozmaryn delikatnie przypominał o sobie i otulał mnie swoim zapachem. Cudownie było z nim spędzać ten czas.






A na koniec...a właściwie to na początek, bo od tego zaczął się dzień w ogrodzie, sok z pędów sosny. To mój tegoroczny eksperyment i jestem ciekawa czy się uda :)
Pędy sosny, brązowy cukier, miód, ładny słoik...i czekam...



Miłego dnia :)!