Winter-sow sprawdził się doskonale, niestety przypomniałam sobie o nim dopiero wczoraj, przeglądając swoje notatki. No cóż...co się odwlecze, to nie uciecze, prawda? Więc dzisiaj zabrałam się do swojego "winter-sow" :).
Wzięłam dwa pojemniki plastikowe, w dnie zrobiłam otwory, żeby woda mogła swobodnie uciekać. Nasypałam ziemie, posiałam roślinki i przykryłam pokrywkami. Pojemniki powędrowały na taras :)
W słoneczne ciepłe dni wietrzymy pojemniki, nie zapominając jednak zamknięciu ich na noc! Dalej postępujemy podobnie jak z tradycyjną rozsadą.
Rośliny z winter-sow są o wiele mocniejsze niż te z rozsady domowej. Nie trzeba ich hartować, bo są hartowane od ziarenka i zimno im nie straszne :)
Winter-sow nauczyłam się z tej strony a tu dalszy ciąg wraz z listą co i kiedy można siać. Strona jest po angielsku, ale myślę, że każdy się zorientuję co i jak :). Polecam! Niestety nie miałam w tym roku takich pojemników, ale myślę, że każdy plastikowy pojemnik się nada.
A to moje ubiegłoroczne roślinki z winter-sow:
Miłego dnia!
W tym roku już pewnie niewiele posieję ta metodą ale od przyszłego zbieram pojemniki i większość tak posieję. Wydaje mi się że w naszym klimacie trzeba przesunąć sianie o miesiąc. Czyli jeszcze parę pojemników wyląduje na tarasie
OdpowiedzUsuńPolecam, bo warto :). W zeszłym roku wykorzystałam pojemniki po płynie do spryskiwaczy ;D (oczywiście wyszorowałam), w tym wynalezione w spiżarni na szybko ;)
Usuń