Kiełki chyba wszyscy znają i kochają, zadomowiły się u
nas już na dobre. Również ja je bardzo lubię i co roku mam swoje „poletko“.
Najlepiej sprawdzają się, wg mnie, nasiona rzodkiewki. Rosną w ekspresowym tempie
i mogę co pare dni zbierać nowy plon :).
Bardzo lubię też brokuła, choć na niego trzeba poczekać troszkę dłużej.
Od paru lat korzystam
z kiełkownicy i do wymienionych przeze mnie nasion sprawdza się ona bardzo dobrze.
Kiełkownice wybrałam z tego powodu, że jest ona bardzo
łatwa w użyciu. Wsypujemy nasionka, a następnie rano i wieczorem zalewamy je
ciepłą wodą. No i czekamy aż natura
zrobi swoje :).
Niestety kiełkownica ma swoje wady; wszelkie próby wyhodowania w niej groszku, lub
słonecznika kończyły się porażką. Nasionka zaczynały gnić, a ja na pare tygodni
nie miałam ochoty spoglądać na kiełki :(.
W tym roku postanowiłam pójść za inspiracjami z wysp i
wyhodować roślinki na listki ciętę. Tak
więc w ruch poszła skrzyneczka po winie (coby było również ładnie), ziemia i nasionka groszku, słonecznika oraz sałaty.
Zaczęłam od tego, że skrzyneczkę wyłożyłam folią, a na dno
wsypałam korę z ogrodu (kora to świetny patent i stosuję ją co roku na
zewnątrz do skrzynek z kwitami). Potem to już była chwilka: ziemia i
nasiona. Podlałam i wszystko wstawiałam do mojej szklarenki, w obawie przed
domowymi szkodnikami, czyli ciekawymi wszystkiego i skorymi do brojenia kociakami :).
Tak prezentuję się moja skrzyneczka z roślinkami na
listki cięte po około tygodniu. Sałata co prawda jeszcze nie wyrosła, ale
słonecznik i groszek są gotowe do zbiorów :)
Szczerze przyznam się, że nie próbowałam nigdy hodowli
kiełków metodą słoikową. Choć jak teraz o tym piszę, to tak sobie myślę, że
może trzeba spróbować :) i porównać na przykładzie słonecznika :).
.....mmm....teraz to ten
deszcz na zewnątrz nie straszny ;)!
Miłego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz